czwartek, 29 października 2009

Normalna para (gejowska)

Przyszla do nas dzisiaj para chlopakow. Pierwszy potwornie okaleczony przez los dwudziestolatek, sparalizowany po operacji neurochirurgicznej, ze zwichnietym biodrem i paskudna odlezyna. Drugi, rownie mlody troskliwie sie nim opiekujacy, odwaznie znoszacy to nieszczescie i pelen wiary w to, ze pomoze swojemu kochankowi. Swoja postawa zrobil w 5 minut wiecej dla sprawy rownouprawnienia wsrod moich, delikatnie mowiac konserwatywnych kolegow niz dalyby tysiace manifestacji, odezw i procesow. 'To takie normalne kochajace sie malzenstwo' powiedzial po ich wyjsciu jeden z moich kolegow, ktorego nigdy bym nie podejrzewal ze zna definicje slowa 'tolerancja'.

niedziela, 25 października 2009

Dluga i ciezka choroba

Z oczywistych wzgledow nie jest to juz gruzlica. Dluga i ciezka choroba stal sie nowotwor, synonim chorob, choroba-matka. Nie cukrzyca, nadcisnienie glowni zabojcy tylko choroba-worek mieszczaca w sobie pojecia ze spektrum od tluszczakow do raka jasnokomorkowego nerki. Oczywiscie choroby spoleczenstwa dobrobytu nie moga stac sie synonimem zla, ale co jeszcze stoi za kariera milionksztaltnego sematycznie raka - tej choroby, tego ktory chodzi tylem, nierownej walki. Nowotwor jako dezorganizacja staje sie pierwszym wrogiem spoleczenstwa kontroli. Leczenia nowotworow medyczny aparat ucisku (rozumiany we wspolczesnym ujeciu obowiazkowych ubezpieczen zdrowotnych jako marchewka od kija policyjnego panstwa) nie szuka w holistycznym podejsciu, ale w rozwiazaniach systemowych. Dezorganizacji przeciwstawia sie organizacje, nowotworowa policje. Poszukuje sie rozwiazan ponadchorobowych, wytacza dziala, wykluczajac jednoczesnie chorego poza nawias procesu terapeutycznego. Oddzial chorych na raka jest opowiescia o totalitaryzmie - czy to w literackiej metaforze Solzenicyna czy w codziennej rzeczywistosci onkologicznego oddzialu. Tworzy sie w ten sposob ostatni szaniec (czy moze jednoczesnie pierwszy) kontroli totalnej, zalazek systemow, ktore w naturalny sposob przeradzaja sie w skanery siatkowki, identyfikacyjne chipy, urbanistyczne mechanizmy kontroli tlumu. Z drugiej strony akceptacja nowotworu , przywrocenie mu naleznego miejsca w nozologicznej klasyfikacji nie jest mozliwe ze wzgledow ekonomicznej polityki. Nowotwor w doskonaly sposob realizuje Morganowska prawde ekonomiczna konsumpcyjnego spoleczenstwa dobrobytu - nieodnawialne bogactwa naturalne musza zostac skonsumowane i jesli nie zrobimy tego my to i tak dokonaja tego nastepne pokolenia. Po co wiec zwlekac. System walczy z ta prawda nie przez reforme (czy wrecz rewolucje, bo konfrontacja z ta oczywista prawda skonczyc by musiala sie jego demontazem) ale przez jej wyparcie. Wyparcie realizowane na wielu plaszczyznach. Jedna z nich jest ideologiczne zawlaszczenie nowotworu, zmianie choroby w metafore, bardziej jeszcze widocznej w podejsciu do AIDS (a przywolanie tej choroby stanie sie bardziej jeszcze usprawiedliwione gdy zwrocimy uwage ze media lubily w poczatkach jej pojawienia sie w swiecie zachodnim epatowac faktem ze jedna z przyczyn zgonu chorych sa ekstremalnie rzadkie w innej sytuacji nowotwory). U chorych na AIDS metaforyzujac (i klamiac bo najczesciej choruja przecietni heteroseksualni mezczyzni) wykazuje sie zwiazek pomiedzy niekontrolowanymi, destabilizujacymi spoleczenstwo zachowaniami (homoseksualizm, narkomania) zamiatajac pod dywan ich bezposredni zwiazek z krolujacym aktualnie neurologicznym kanalem percepcji, wypierajac dane sugerujace ze homoseksualizm moze byc biologicznym zaworem przeludnionego spoleczenstwa (wylaczenie czesci populacji z bezwzglednego biologicznego dyktatu samolubnego genu), a narkomania jak powiedzial dziadek Burroughs nie jest niczym innym jak doprowadzona do doskonalosci konsumpcja. Instynktownie chorzy, czy ich rodziny doswiadczajac stygmatyzacji i wykluczenia poszukuja lekarstwa poza swoim systemem kulturowym. Hindusi jezdza do klinik w Europie, a Europejczycy lecza sie u tybetanskich mnichow. Chcialoby sie powiedziec ze postnowoczesne stosunki spoleczne toczy rak, gdyby nie byloby to tylko kolejne zawlaszczenie choroby, ktora w innym systemie nalezec by mogla do chorych, ich rodzin i ich lekarzy.

piątek, 23 października 2009

Sny

Budze sie. Jem sniadanie. Pije spokojnie kawe. Sprawdzam poczte. Pisze. Umawiam sie na weekend na jacht. Budze sie i okazuje sie ze to tylko sen. Jestem w pracy. Jest 0415. Na dole ktos na mnie czeka. Zasypiam i sni mi sie ze ide kafelkowanym korytarzem miedzy oddzialem a SORem. Budze sie i okazuje sie ze ide kafelkowanym korytarzem miedzy oddzialem a SORem. Ide spac i budzi mnie budzik. Otwieram oczy i probuje go wylaczyc, ale nie moge go znalezc. Przysnil mi sie. Klasyczne warunkowanie Pawlowa - jest 0620 czas stanac do tasmy. Nawet sie chyba przy tym troche poslinilem.

środa, 14 października 2009

There is always a bigger fish

Na miescie akcja. Samochody kreca baczki. W ruch ida maczety. Dyspozytor dzwoni i pyta czy przyjme rany klute klatki raz i rany klute brzucha raz. Nie odmawiam. Zapewniam sobie obstawe i czekamy na dole. Przyjezdzaja karetki. Rzekome rany klute wchodza na wlasnych nogach. Wzdycham sobie cicho bo to znow lby rozbite. Chlopcy sa bardzo pobudzeni i bryzgaja krwia gdzie sie da. Sa tez nieco agresywni. Przychodzi nadszyszkownik policyjny i pyta sie czyje bylo magnum w schowku samochodu po czym wychodzi mowiac mi jeszcze ze poszlo o konkurs na sprzedawce miesiaca - kto sprzeda wiecej amfetaminy. Chlopcy sie nakrecaja i robia sie niegrzeczni i wlasnie w momencie jak sie robi nieprzyjemnie z sali zabiegowej wychodzi przesympatyczny zawodnik rugby ktorego zalatwialem przed chwila. Patrzy na chlopakow i mowi - Siema. Badzcie grzeczni dla pana doktora. Chlopcy patrza na wpatrujace sie w nich 130 kilo masy miesni i powietrze z nich uchodzi. Do jednego dociera mysl ze stracil pol litra krwi i mdleje. Obaj momentalnie zmieniaja sie w dwoch grzecznych dwudziiestolatkow.

wtorek, 13 października 2009

Przesilenie

Poszedlem do pracy w piatek babim latem. Wyszedlem we wtorek, mroczna jesienia. Z dnia na dzien robilo sie bardziej ponuro - zaczelo sie od spotkania z niepozornym aresztantem, zatrzymanym za streczenie swojej zony i gwalt na kobiecie w 8 miesiacu ciazy, przez drobniejsze wypadki, maniakalnego cpuna w wieku 86 lat (Burroughs LIVES!?), pana przywiezionego z wypadku w ktorym zabil zone, ktorego musialem o tym osobiscie poinformowac, na dodatek dwa razy bo przy pierwszym wlaczyl wyparcie tak silne, ze rano zapytal mnie na obchodzie co sie stalo z jego zona. Na koniec przyszla jeszcze zgwalcona dziewczyna. To chyba przy niej poczulem sie tak potwornie zmeczony. Opuszczony na zapomnianym posterunku na rubiezach. Dalej juz tylko Strefa. Ctulhu sie budzi. Chtoniczne sily przejmuja ziemie. Persefona zegna sie z Demeter.

sobota, 10 października 2009

Kosc

O 1 pierwszej w nocy dopada mnie czlowiek zdesperowany. Szpital.
- Ja bym chcial z panem porozmawiac na osobnosci
- Bardzo prosze (przystaje w biegu)
- Ale nie na korytarzu.
- Prosze (miejsce osobnosci)
- Bo ja mam taki meski problem
Mysle ze wygladam durnie bo czlowiek mi tlumaczy
- No wie pan ze wzwodem
Nadal wygladam durnie
- No bo pan jest chirurgiem urazowym prawda?
Powtorze sie - mysle ze nadal mam durna mine.
- No takim od kosci.
- I..?
- No chcialbym zeby mi pan pomogl bo mam problemy ze wzwodem
Zalacza mi sie zrozumienie
- Ale pan wie ze w penisie nie ma kosci.
- Naprawde?

wtorek, 8 września 2009

Newspeak

Otrzymalismy fax nastepujacej tresci:

Celem sluzbowego wykorzystania informuje ze w K. przebywac bedzie osoba ochraniana przez Biuro Ochrony Sromu. W zwiazku z powyzszym prosze o spowodowanie udzielenia pomocy medycznej w przypadku koniecznosci.

niedziela, 30 sierpnia 2009

Wazkie pytanie.

Na korytarzu zaczepia mnie pan S. Pan S. wrocil wlasnie z konsultacji u onkologa. Ma 28 lat i umiera na nowotwor. Pan S. nie mial farta do tej pory. Kiedys przyznal sie komus ze pali okazjonalnie gandzie i zostal wrzucony do szufladki narkoman, wiec kiedy zaczely go bolec plecy przez pol roku powtarzano mu ze to od cpania. Jak sie okazalo nie byl to jednak objaw palenia blantow tylko naciek nowotworowy. Pan S. nie jest zbyt rozgarniety. Pan S. zagaja:
- Czy ja moge panu doktorowi zadac pytanie?
- Oczywiscie ze pan moze - wzdychajac sobie w duchu i przygotowujac sobie scenariusze czekajacej nas rozmowy o imponderabiliach i odgrywaniu filmu pt Love Story ostatnie 15 minut.
- Ale to jest bardzo powazne pytanie - slyszac to poszerzam mozliwe scenariusze o zakonczenia filmow Filadelfia, Stealing Beauty, Romance&Cigarettes, dialogi z grup wsparcia w Fight Club, patomorfologa z Krolestwa. Hit me - mysle sobie.
- Jaka ja mam grupe krwi?

poniedziałek, 24 sierpnia 2009

uparciuch

15 kwietnia wycielismy 15 kilogramowego guza. Jego byly wlasciciel zaprzeczyl wszystkim prognozom. Nie umarl w tydzien po zabiegu. Nie umarl po miesiacu kiedy wrocil i okazalo sie nie ma juz pluc. Odwiedzilem go wtedy po 2 dniach, lezal na innym oddziale, jadl po 4 kilo dziennie i gral w menadzera pilkarskiego. Stracil mowe ale pokazal mi na migi ze czeka na narodziny dziecka. Wracal jeszcze wiele razy i za kazdym razem mial umrzec, ale on jak mul czekal na urodziny dziecka. Urodzila mu sie corka. 7 dni temu. 3 dni temu przyszedl do szpitala i umarl.

wtorek, 11 sierpnia 2009

finski splin

Ellias Pauliamakki podrozowal do Budapesztu. Pewna czesc jego podrozy wiedzie przez SOR mojego szpitala. Ellias budzi sie na potwornym kacu a przy jego lozeczku stoje ja. Co to za miasto - na usta cisnie mi sie odpowiedz jak z Jarmuscha - Helsinki ale byloby to nie na miejscu. Na pewno nie jestesmy w Kansas. Ellias tlumaczy metnie ze jechal i wlasciwie zaczal pic 3 dni temu w czwartek. Jest poniedzialek. Ellias zgubil 2 dni. Oprocz tego zgubil tez paszport, karty kredytowe, pieniadze.
- Doktorze jak moge sie dostac stad do K.? pyta mnie szeptem. Jestes w K. odpowiadam. Zaczynamy razem drazyc i Ellias przypomina sobie, ze jego dziewczyna przewidujac potencjalny rozwoj wypadkow zapisala mu na udzie swoj numer niezmywalnym mazakiem. Dzwonie wiec do Helsinek, Ikke w Helsinkach dzwoni do tamtejszego MSZ, MSZ dzwoni do ambasady, ambasada do organizatora wycieczki a organizator wycieczki nieco zdziwiony do Elliasa informujac go ze mieszka w K. od 2 dni i ze jego rzeczy sa w hotelu w ktorym nocowal przez ostatnie 2 noce. Ellias wychodzac mowi mi ze stare finskie przyslowie glosi - jesli cos moze pojsc zle to na pewno pojdzie gorzej.

czwartek, 9 lipca 2009

O korupcji

Poniewaz ostatnio niemal sobie zlamalem noge uciekajac przed pania zrecznym ruchem usilujaca wrzucic mi koperte do kieszeni apeluje - nie skazujcie chirurgow urazowych na poddawanie sie operacjom. My wiemy ze efekty bywaja mizerne. Prosze nie wrzucac nam pieniedzy do kieszeni (ani wciskac w zaden inny sposob). Wiekszosc nas pracuje hobbistycznie, a reszta to swinie ktorym szkoda dawac kase. Poza tym sugeruje ze za cene podlej butelki whisky mozna kupic butelke dobrego wina - ale wcale nie trzeba, podkreslam. I na koniec podziele sie genialnym patentem mojego prymariusza ktory z wrodzonym sobie sprytem wylguje sie od wszelkich lapowek mowiac ze on nie bierze przed operacja bo to przynosi pecha a po operacji mowi ze to nie on operowal. Genialne w swoje prostocie ale do tego trzeba 10 lat doswiadczenia zawodowego.

czwartek, 18 czerwca 2009

Moje Little Bighorn

Siedze lub stoje na Izbie Przyjec i czuje sie czasem jak general Custer. Drzwi sie nie zamykaja a ja tak jak on podczas swojej kleski zastanawiam sie - Skad sie biora ci wszyscy skurkowani Indiancy?

niedziela, 7 czerwca 2009

Poranny teatrzyk

Godzina 0445 dzwoni pielegniarka z SOR. Czeka jakas pani pobita 3 dni temu. Siostra pyta czy ze wzgledu na dosc nietypowa pore i fakt ze pani czekala 3 dni to nie moglaby poczekac jeszcze do rana. Ja odpowiadam ze odsetek swirow ktorzy przyszliby za 15 piata rano bo nic im nie jest jest niewielki. Ide do pani. Pani ma siwy was.
JA: (przebadawszy nie znajdujac nic) Cos pani dolega?
PANI: Absolutnie nic.
JA: To co pania do nas sprowadza.
PANI: Ktos mi powiedzial zebym przyszla (przewraca oczami)
JA: (wyczuwam powazna sprawe w powietrzu i draze) Lekarz pani powiedzial?
PANI: Nie (przewraca oczami)
JA: Sasiad?
PANI: Nie.
JA: No to kto pani powiedzial?
PANI: Bog mi powiedzial. W kosciele mi powiedzial.

środa, 3 czerwca 2009

Meteopatia

Janusz otworzyl drzwi od SOR i padl w progu w drgawkach. Usilowalismy mu pomoc ale nasze wysilki powtrzymywala tajemnicza pani ktora przyszla do nas wydobyc dowolny papier z pieczatka. - Prosze go nie podnosic on jest chory - krzyczala wymachujac skierowaniem na RTG ktory jak nas poinformowala jest dla niej wystarczajacym dowodem ze padla ofiara spisku motorniczych (przytrzasnela sobie reke w tramwaju). Mimo jej wysilkow podnieslismy Janusza. Tajemnicza epilepsja byla skutkiem 22 g 100% alkoholu krazacego w jego krwi. Po pewnym czasie Janusz sie ocknal i dosc trzezwo poprosil o cos do picia. Poniewaz rzucil w siostre kukbiem przyniesionej wody wrzeszczac ze on chce cos gazowanego to sie troche z nim posprzeczalem. Bezposrednie argumenty jednak przemowily mu do rozumu i opuscil nas kilka godzin pozniej mowiac ze jestem jego ulubionym doktorem i ze przyniesie mi kielbase (z zawodu bowiem byl masarzem). Noc swira dopiero sie jednak zaczela. Jaki powiew eteru wywiewa ich z norek tego nie wiem, ale wyczuwam w tym jakas podskorna prawidlowosc. Niektore pielegniarki twierdza jednak ze nie ma to nic wspolnego z czynnikami naturalnymi i ze raczej jest to efektem mojego osobistego talentu do przyciagania wariatow. Cos w tym jest. Wiekszosc moich przyjaciol jest w ten czy inny sposob pierdolnieta.

piątek, 15 maja 2009

81h

W 4 godzinie dyzuru przyszedl chlopiec bardzo bunczuczny bardzo pijany bardzo pociety i zaproponowal zeby go zszyc. Ja ze swojej strony zaproponowalem ze go przyjme doo szpitala, ale ze on mial swoje plany to sie nie dogadalismy. Chlopiec powiedzial ze mnie pierdoli zebym go zszyl i wypierdalal. Ja zasugerowalem ze go bedzie bardzo bolec ale ze zyczenie chorego jest dla mnie rozkazem zszylem go i wedle sugestii wypierdolilem z przyjazna sugestia ze sie jeszcze zobaczymy.
Moja kasandryczna przepowiednia sie spelnila i chlopiec pojawil sie nastepnego dnia w godzinie dyzuru 20 zobaczyl ze wciaz tkwie na froncie obrocil sie na piecie i bez slowa poszedl. Poniewaz wedle mojej przepowiedni go bolalo to wrocil w 44 godzinie dyzuru i znow na moj widok bez slowa poszedl. W koncu wrocil w 60 i zmienil taktyke - zaczal koczowac pod drzwiami. Po 10 godzinach koczowania zrobilo mi sie go zal wiec wyszedlem do niego i powiedzialem ze moze sie nie doczekac az stad pojde wiec tylko westchnal i powiedzial ze go boli.
Poza tym w wesolym okresie juwenaliowym mialem Wodnika Szuwarka ktory sie wykapal w Rudawie i z niewiadomych wzgledow trafil do nas pozostawiajac za soba utrzymujacy sie na SOR jeszcze wiele godzin zapaszek szlamu, liczne grupu studentow szturmujace drzwi za pomoca wozkow do wozenia pacjentow, delikwenta z urwanym jezykiem, pana ktory poszybowal z drzewa na ktorym z niewiadomych wzgledow schowal sobie piwo i dziesiatki innych wesolych kompanow ktorzy nie pozwalali mi zasnac. Mialem tez przyjacielska pogawedke z panami policjantami ktorzy usilowali mnie zastraszyc, otumanic, wydac polecenie sluzbowe przez wojewodzkiego koordynatora ratownictwa a wszystko to dlatego ze nie podjalem sie przebadania pani ktora sie na badanie nie zgodzila.
Po tych 81 godzinach poszedlem do domu napilem sie sherry zasnalem wstalem poszedlem do pracy i zostalem zjebany przez pana ordynatora ze nie zostalem jeszcze dluzej i nie zalozylem wyciagu udowego, a nastepnie w czasie gdy sobie operowalem bylem napastowany przez anestezjologow oburzonych tym ze operuje zamiast siedziec grzecznie w dyzurce i im nie przeszkadzac. Kocham swoja prace.

środa, 29 kwietnia 2009

fani pilki

Liczne rany ciete. Bardzo liczne - chyba od popularnych ostatnio w miescie powiatowym lezacym w naszym rejonie maczet. 16 opakowan szwow. W 2 godzinie dziergania pana znajduje zaszyta rane juz podgojona. Jest suchutka, brzegi sklejona - pewnie pierwsza ktora zeszylem. Szybko sie goisz sie - mowie klientowi. A nie to z czwartku - odpowiada mi on.

sobota, 25 kwietnia 2009

Od punktu A do punktu B

Przyjmuje chorego. Jest zielony. Na ramieniu dziwnie gruby zawoj bandazy. Odwijam i okazuje sie ze to nie bandaze sa grube. Pod nimi gnijacy guz, 15 kilo osteosarcomy, lakuny zdziczalego miesa, nowotworowe masy wyrywajace sie na wolnosc saczace krwista posoka. Pan skrwawia sie do swojego lokatora. Przyjezdza cala masa specjalistow - kardiolog interwencyjny, torakochirurg, oprocz mnie jeszcze 3 naszych. Na bloku znow odwijamy opatrunek. Operator bierze do reki noz i w tym momencie guz wyczuwajac swoja ostatnia szanse na dobicie pana zaczyna lac jak krwia jak z kranu. Patrze przez sluze, przez myjnie. Na drugiej sali wyciagaja z brzucha dziecko. Tam sie zaczyna, a tu sie konczy.

Puk, puk pan z PUK

Pan z Przedsiebiorstwa Uslug Komunalnych wchodzi na SOR i pyta sie gdzie jest ten zgon. Nic o tym nie wiem. Biegne na werande. Dychaja. W sali R - dychaja. Cos mi umknelo? Pan z PUK patrzy z dezaprobata.

Stitching Club

Jestem niepewna reka Jacka. Budze sie w innej sali operacyjnej przy innym pacjencie. Zasypiam nad operacja. Zaszywam 22 rany ciete maczeta zszywam sciegna jest 6 rano dwa dni pozniej a ja nadal nie zasnalem. Zapadam w senne odretwienie i budzi mnie zatroskany policjant z pytaniem czy pan przezyl. Nie interesuje mnie to. Interesuje mnie sen i jedzenie. A to wszystko bez zmian stref czasowych. Po prostu 120 godzin pracy bez snu w 6 dni. Robie za dlugie ciecie ale zanim sie tym zestresuje budze sie juz w innym szpitalu. Odchodze od operacji zeby sie zdrzemnac na 15 minut ale zanim zasne budza mnie do nastepnej. The first rule of Stitching Club is - we do not talk about Stitching Club. Czuje ze poznajecie mnie w dziwnym okresie mojego zycia.

niedziela, 12 kwietnia 2009

Rozmowa

Pan chory wchodzi do duzyrki. Ja w majtkach i skarpetkach (wbrew pozorom nie przygotowalem sie do udzialu w szwedzkim pornosie tylko sie przebieralem).
Pan: Czy moge porozmawiac z doktorem.
Ja: Prosze
Pan: Ale nie z panem.
Ja: To z ktorym doktorem?
Pan: Tym z ktorym rozmawialem.
Ja: A z ktorym Pan rozmawial.
Pan: Nie z panem.
Ja: To juz wiem. A z ktorym Pan rozmawial.
Pan: Z innym.
Ja: A wie Pan jak sie nazywal?
Pan: Nie wiem, ale czy moglbym z nim porozmawiac.
Ja: Ale z kim
Pan: Z doktorem. Czy moge z nim porozmawiac?

wtorek, 24 marca 2009

Wiatr wywiewa

Dmuchawica z polnocy wywiala z nor i jam rozne stworzenia. Kilka z nich dotarlo na nasz SOR. Pan wchodzi (po scysji z ochroniarzem ktory nie chcial wpuscic go z wozkiem ze zlomem). Na standardowe pytania o to jak sie stalo kiedy i gdzie jak sie nazywa i prosbe o dokumenty odpowiada tak: No no no nie nie on on on zyzyzyz tak ta tak ta no zzy zzy zlom i on i on tata byby zzy nie nie no szy szy pal pal nie no no nie zzy w rytmie synkopowanym. Ploszy sie i chce uciec na widok strzykawki a pozniej w czasie szycia palca zasypia. Nie zapisujemy go nawet do ksiegi przyjec bo nikt nie jest w stanie zrozumiec jak sie nazywa. W kazdym razie kilo zlomu aluminiowego jest po 5 zlotych.
Pozniej dowoza chlopaka ze szpitala psychiatrycznego ktory pocial sobie rece. Wiatr wywiewa z niego nieustajaca logoree. 'Jestem z kosmicznego wiatru. Wy jestescie zwyklymi ludzmi, a ja jestem czyms wiecej.' 'Jestem Lordem Sith'. Do mnie mowi 'A ty jestes Jedi. Straszni z was frajerzy. I jeszcze mi zszywasz reke' (jak rozumiem w lustrzanej analogii i na troszke nizszym poziomie technologicznym niz w Imperium kontratakuje), po czym smieje sie szatanskim chichotem. W czasie znieczulenie zaczyna wyc zwierzecym rykiem. Mi sie dostaje od chujow. Pani doktor ktora chce go uspokoic od glupich cip. Pozniej kladzie sie spokojnie i pyta sie czy moglbym wlaczyc mu lampe operacyjna. Gdy ja zapalam mowi - 'WOW. WHOA. LOOOOO.' i poswieca sie kontemplacji swietlnych halo. 'Czy wy to widzicie' pyta. 'Widzimy ale tylko Ty potrafisz to naprawde docenic' odpowiadam.

czwartek, 19 marca 2009

zatrzymani

Jedna z rozrywek dostarczanych przez SOR jest badanie zatrzymanych. Przychodza panowie i panie w zolwikach z zakutym podejrzanym/a i nalezy na bardzo dlugim formularzu napisac ze pan/pani nie zejdzie im w celi. Istatnym elementem jest umieszczenie na tym formularzu duzymi drukowanymi literami ze nie widac sladow obrazen zewnetrznych (jesli ich nie widac), bo jesli sie o tym zapomni to czasem panie lub panowie w zolwikach moga wyladowac swoje frustracje na panu/pani zakutym i powiedziec ze tak juz bylo.
Przychodzi wiec pan oskarzony o powazne przestepstwo kradziezy 3 wedzonych udek kurczaka na sume 10,25 o cerze nieco ziemistej, wlosie rozwianym, aparycji wieziennej i kropeczkach licznych wytatuowanych. Badam, badam no i zeby zobaczyc czy mu lydki nie brzekna prosze zeby sciagnal kalesonki. A on sie splania piwonia, purpura ze wstydu raczej niz gniewu i cichutkim glosem mowi ze nie. No to panowie/panie w zolwikach groza uzyciem przymusu bezposredniego wiec pan sciaga kalesonki a tam kaligraficznym pismem na lydce widnieje - 'PEDALY GORA'.

czwartek, 12 marca 2009

Polityka tolerancji w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym

Widmo krazy nad szpitalem. Widmo nowego pracownika Szpitalnego Oddzialu Ratunkowego. Szepty, plotki z ust do ust przekazywana sroga wiesc, przerazajacy news. W SOR bedzie pracowal Murzyn! I pojawiaja sie watpliwosci - czy aby nie ludozerca. Czy sie myje? Czy nie czegos nie pobrudzi? Nie wiadomo wszak to Murzyn. Chodze i mowie ze choc nie znam doktora K to slyszalem ze jest w porzadku, ale patrzy sie na mnie podejrzliwie bo przeciez Murzyn to Murzyn. Nie katolik.
A przeciez to nie pierwszy Murzyn powiazany tematycznie z Oddzialem Ratunkowym. Nie tak dawno pracujace tam panie spytaly mnie czy bym nie skonsultowal Murzyna wlasnie. Zdziwilo mnie to bo personel SORu znany mi jest z niecheci do przyjmowania kogokolwiek, a ze ten nie mial ubezpieczenia to przeciez bylby to wystarczajacy powod do zatrzasniecia mu przed nosem drzwi i odeslania.
Tajemnica sie wyjasnila - czarnoskorego dzentelmana meczyly klykciny swedzace na penisie, a pielegniarki z jego wyjasnien po angielsku z wrodzona sobie bystroscia wychwycily slowo penis. Kiedy wiec go badalem pod pretekstem uzupelniania roznych pomniejszych brakow przez pokoj badan przemaszerowal caly personel SORu. Pozniej jeszcze kilka tygodni toczyly sie dyskusje - panie byly rozczarowane rozmiarem.

środa, 11 marca 2009

O tym jak chirurdzy kostni uwazani sa za specjalistow od leczenia mozgu

Nieustannie powraca temat nieszczesliwych pacjentow ktorzy po wypadku nic sobie nie polamia tylko skrwawia sie do mozgu. Po 40 godzinach dyzuru i 2 godzinach snu odebalem telefon z OIOM ze zwoza na nasz Oddział pacjentke z krwiakiem w mozgu - w bardzo dobrym stanie oczywiscie mowiaca chodzaca jedzaca luks malina nowka sztuka niesmigana. Poniewaz nie do konca wierze w takie historie poszedlem sobie z pania porozmawiac - bylo to nieco utrudnione bo GCS miala kolo 9 wiec pozostalo mi tylko postudiowac sobie jej papiery. Wynikalo z nich ze ostatni raz neurolog widzial pania 10 dni temu, tomografii tez raczej nie raczyl nikt jej zrobic. Wyrazilem swoje zdziwienie tym faktem wiec pan anestezjolog z grubym zlotym lancuszkiem na szyi sie naindyczyl i powiedzial ze to pan dyrektor (Dyrektor) bedzie decydowal i jak chce to moge pojsc z nim pogadac. Wiec sobie potuptalismy - pan Dyrektor (dyrektor) akuratnie operowal tak wiec ja z progu bo jako lekarz mlody i niedoswiadczony wierze w sterylnosc sali operacyjnej a pan anestezjolog ze srodka (bo jako lekarz ktory niejedno juz widzial bakterii nie widzial) odbylismy sobie krotka rozmowe w ktorej pan Dyrektor zapytal mnie kto ma procedure lepsza czyli pieniadze wieksze za taka pacjentke. Jako milujacy prawde powiedzialem ze nie wiem i zostalem zrugany jak pies. Dowiedzialem sie wiec ze to zapoznanie sie z biurokratycznymi procedurami, a nie jak mi sie zdawalo nauczenie sie nozologii diagnostyki i leczenia chorych jest priorytetem szkolenia specjalizacyjnego. W kazdym razie za kare za moje nieuctwo mam sobie ta pacjentke natychmiast wziac. Co tez uczynilem. Na oddziale w 48 godzinie dyzuru pracy pofatygowalem sie i posymulowalem rozne opcje na gruperze i wyszlo mi ze za taka pacjentke neurologia ma tych punktow 2.5 raza wiecej niz chirurgia urazowa. Z radoscia wiec podzielilem sie wiedza nowo nabyta z panem Dyrektorem ktory powiedzial ze to interesujace. Do pani wreszcie (lezacej juz na naszym oddziale jako najbardziej dostosowanym do jej potrzeb) dotarl w miedzyczasie neurolog i napisal ze pani jest bardzo chora neurologicznie (niedowlad i objawy ogniskowe) i ze w zwiazku z tym wymaga leczenia w Oddziale... Chirurgii Urazowej. Poprosilem wiec zeby jeden pan Ordynator zadzwonil do drugiego i ta sprawe wyjasnil. W miedzyczasie przyszedl syn pani i zaczal nas nieco naciskac ze jak na jego niemedyczny rozum mama wymaga leczenia w Odziale Neurologii. Koniec koncow po rozmowie na szczeblach pani zostala w naszym Oddziale. No i caly efekt tego jest taki ze chora pani O. ktora kojarzy mnie tylko z tego ze sie uzeram nad jej lozkiem na moj widok popada w stupor prezentuje absolutny brak kontaktu i niechetnie reaguje na bodzce bolowe. Pewnie sie obrazila bo jak mi powiedzial neurolog jest w doskonalym kontakcie i sie czepiam.

sobota, 7 marca 2009

Rozswietlic Babilon od srodka.

Wracajac wikusem do pana M., pani S. musze powiedziec ze pierwszy wrocil jednak do nas - jako inny czlowiek, ogolony (niestety z wasami), umyty w czystych ubraniach z wola leczenia i niepicia. A pani S. mimo wysilkow calej struktury szpitalnej po naszej ingerencji rusza sie lokiec. Io Pan!

piątek, 27 lutego 2009

W swiatecznym nastroju

Pan M mysli ze sa swieta. Nie dopytalem czy chodzi o Wielkanoc czy Boze Narodzenie. W kazdym razie dostal wtedy spadek i zaczal to radosne wydarzenie opijac. Dzis sie obudzil i zanim sie napil dotarlo do niego ze mu nozka sterczy pod jakims dziwnym katem. Z tego tez powodu postanowil do nas zajrzec ale raczej nie zgadza sie na operacje, niewazne ze jest podwichniecie i ukrwienie na obwodzie dziala slabo lub wcale. Pan M wolalby raczej wrocic do radosnego stanu upojenia, a na razie zaczynaja mu sie trzasc rece, zaczyna mu drzec glos, zaczyna widziec male zwierzeta. Robimy sie elokwentni i opowiadamy panu M jak wygladac bedzie jego noga juz niedlugo az w koncu sie poddaje podpisuje chce to miec juz za soba. Nastawiamy skrecamy, noga dziala, pan M plucze sie z alkoholu, przeganiamy male zwierzeta za pomoca Clomethiazolu i pan M wychodzi po kilku dniach trzezwy bez delirium z pelnym kontem bankowym. Oto jak pospolite zlamanie kostek z podwichnieciem moze uratowac zycie ludzkie. Na kilka dni przynajmniej bo pan M nie wraca na kontrole i znika w czelusci drop-out'u z leczenia. Heil Eris!

środa, 25 lutego 2009

O wyzszosci kondomow nad rekawiczkami

Punkcje pod USG. Niekonczace sie poszukiwanie prezerwatyw – dobrze gdy dzieje sie to na SOR gdzie o uzyczenie kondoma poprosic mozna jednego z jurnych stazystow. Gorzej w pracowni USG gdzie stoi nasz wypasiony Logiq 7. Glownie stoi bo jak przystalo na urzadzenie za kilkaset tysiecy zlotych sluzace do wykonywania deficytowych badan uzywany jest ostroznie, gora 4 godziny na dobe. Jak podejrzewam zeby sie nie zepsul. Wracajac jednak do prezerwatyw. Ciemny pokoj badan. 'Gdzie prezerwatywa' pytam siostry i nim zdaze sie odwrocic pani Z 72 latka z 40 stopniowa goraczka i 2 litrami ropy w nodze (ogolny poziom higieny ponizej przecietnej czyli w wartosciach bezwzglednych raczej niski) wybiega na korytarz krzyczac 'Pomocy, gwalca.' Oto dole i niedole cnoty.

wtorek, 24 lutego 2009

O lekarskich fryzurach i bateryjkach.

Wczoraj pan Z. zlamal sobie fatalnie piszczel. Nasz oddzial nie wzbudzil w nim zaufania. Reka drgnela mi lekko gdy z igla wbita w jego kolano melancholijnie patrzac na sikajacy z niej strumyczek krwi uslyszalem pytanie: 'Czy Pan jest lekarzem?' Podobno mlodo wygladam. I tak wiem ze chodzi o noszonego przeze mnie mohawka. Najwidoczniej moje wyjasnienia ze posiadam prawo wykonywania zawodu go nie przekonaly bo pan Z. na wlasne zadanie wypisal sie ze szpitala. Natknalem sie na niego przypadkiem przed 7 gdy usilowal wymknac sie niezauwazenie z oddzialu. Na moj widok zaczal sie nerwowo jakac. Nie mam mu za zle. Moze uniknal losu pani S. ktora mielismy dzis zoperowac i nawet zdazylismy zawiezc ja na blok, ale okazalo sie ze anestezjologom zabraklo bateryjki R13 do fiberoskopu. A przeciez mogli powiedziec - wyjalbym z antyszczekowej obrozy mojego psa.