poniedziałek, 24 maja 2010

Znaków szczególnych brak.

Linus i Escobar postanowili zabawić się przez weekend w naszym mieście. Fan zaczął się jak tylko wysiedli z samolotu. Przywieźli ich do nas, żebym sprawdził czy nie połknęli dużej ilości prezerwatyw z koksem. Zapytałem Straż Graniczną skąd im to przyszło do głowy. Strażnicy pochichotali pod nosem - No co ty. Sam byś się domyślił.
Popatrzyłem jeszcze raz na Linusa i Escobara i spłynęło na mnie olśnienie. Chłopaki były z Nigerii. Wyobraziłem sobie tą scenę - strażników obserwujących tłum wysiadający z samoloty z Wiednia. Wszyscy biali, a wśród nich jak dwa czarne rodzynki Linus i Escobar.

piątek, 21 maja 2010

Inne oblicza powodzi

Radość z odcięcia nas przez wodę od okolicznych sioł i wiosek nie trwała długo. Bohaterskie Pogotowie przeprawiało się przez bagna i rozlewiska przywożąc nam ofiary powodzi.
Jeden Pan ratował swój dobytek wybierając wodę z piwnicy i mu się nóżka omsknęła. Przyczyna omsknięcia było 3,5 promila. Dwaj zostali przywiezieni jako ofiary sprzeczki o worki do zapory p/powodziowej. Kolejni w trakcie heroicznej walki o wał przeciwpowodziowy zaczęli rozmawiać o piłce nożnej - zgłosili się z powodu obrażeń powstałych w wyniku różnicy zdań.
Najważniejsza jest solidarność wobec żywiołu.

środa, 19 maja 2010

Kanały komunikacyjne

Po czterdziestu godzinach dyżuru, nieustannej powodzi jednokierunkowej komunikacji, przestrzeni w której oblepia mnie sieć oczekiwań, żądań, rzeczywistości w której międzyludzkie kontakty mają jeden wektor - do lekarza - przestrzeni w której nie mogę przetrwać dwóch minut nie bedąć zaczepionym z prośbą, zapytaniem, żądaniem moja świadomość zagięła się pod wpływem quasi-grawitacyjnego wpływu tej sytuacji w stan osobliwości i dopiero wyjście z Kasią na miasto uświadomiło mi zakres mojego psychicznego zaburzenia.
Ze zgrozą obserwowałem jak Kasia zagaduje bezinteresownie ludzi, jak bez powodu nawiązuje niezobowiazujące kontakty międzyludzkie. Wydało mi się to nieludzkie i nienormalne. Ta chęć międzyludzkiej komunikacji wydała mi sie patologiczna.
Odstąpiłem krok od samego siebie i spojrzałem na swoje odczucie. Było nieadaptacyjne (co wydaje się najlepszym odpowiednikiem nienormalności, patologii).

niedziela, 16 maja 2010

Huizinga w praktyce Szpitalnego Oddziału Ratunkowego

Lekarze jako osobowości cyniczne, jednostki zniszczone moralnie i emocjonalnie lubią wyżyć swoją frustrację w figlach wykrecanych pacjentom.
1. Dr P. schodzi na SOR i widzi mnie badającego pacjenta. Narzuca na siebie brudny fartuch z kotłowni i już od progu woła.
'No tu się chowasz Stefan. Wiedziałem, że się pewnie znowu przebrałeś za dochtora. Chodźże zostaw panią. Węgiel mamy do przerzucenia.
2. Godzina 0330. Rozhiteryzowana dziewczynka z krwawiącym palcem.
Dziewczynka próbuje nawiązać kontakt z otoczeniem. Pyta stojącą obok ratowniczkę - A Pani tu długo pracuje? Ta odpowiada - Ja tu nie pracuję. Dopiero się uczę, przychodze tu na praktyki. Aha - pacjentka na chwilę milknie po czym zwraca się do stojącego obok sanitariusza. A Pan? Ja tu jestem na szkoleniu z Urzędu Pracy. Aha - milknie. Nagle w jej glowie lęgnie sie przerażająca myśl i zwraca się do mnie - Ale przynajmniej Pan jest lekarzem? Eee, nie odpowiadam. Lekarze nie schodzą na SOR po północy.

piątek, 14 maja 2010

Bałtofilia

Jestem fanem ludów bałtyjskich. Za każdym razem gdy przychodzi do mnie Łotysz czy Estończyk patrząc na ich słuszną budowę ciała myślę o Sonderkommando Arajs, legionie łotewskim, batalionie Narva.
Dziś w niewielkiej 4 osobowej eskorcie policji przyjechali do nas dwaj Łotysze, ochroniarze z jednej agencji towarzyskich w K. Ponieważ każdy z nas troche zna rosyjski (policjanci potrafia powiedzieć - job twoju mac, a ja potrafie powiedzieć - saszoł ty s uma?) więc dowiedzieliśmy się, że pan - ważący 140 kilo i mierzący jak na Łotysza przystało 2,10 został pobity 'kak sabaka'. Zazwyczaj proszę o rozkucie takich panów z kajdanek, ale muszę przyznać, że przy tym delikwencie zmiękła mi rura - rozsiewał wokół siebie z wściekłości pianę, bryzgał na wszystkich krwią i kwiecistymi rosyjskimi bluzgami i ewidentnie zjadł na śniadanie jajecznicę na koksie. Policjanci przywieźli też pana, który go pobił. Po pierwszym z lekkim niepokojem oczekiwałem kogo wprowadzą.
Sprawcą obrażeń był drugi ochroniarz - 21 lat, 165 cm 68 kilo wagi. Podobno poszło o to, że ten pierwszy uderzył pracownicę, którą ten drugi kochał. Jak widać miłość uskrzydla. Należy jednak dodać, że mały nie należał do miękkich - miał tatuaż we wnętrzu małżowiny usznej. Rispekt.
Tak na marginesie - taj akurat agencji towarzyskiej nie polecam, szczególnie osobom, którym zdarza się zapomnieć portfela. Jeden klient ostatnio zapomniał i odcięli mu rękę maczetą.

czwartek, 13 maja 2010

Lekcja

Starszy pan walczył o powietrze jak ryba wyrzucona na brzeg. Pod słuchawką nic nie było słychać. Od dziesięciu dni wylewała mu się do klatki krew ze złamanych żeber, aż w końcu zamieniła płuco w nędzny flaczek jak pęknięty balonik, kŧóry Prosiaczek chciał podarować Kłapouchemu na urodziny. Poza tym śródpiersie zaczęło się przesuwać na drugą stronę - a to już gorzej. W takim przypadku wystarczy założyć dren do opłucnej. Przygotowałem już sobie wszystko ale przypadkiem spojrzałem na wyniki badań (chirurdzy robią to z rzadka, najczęściej zachęceni do tego przez anestezjologów). Starszy pan zapomniał sobie jak sie dawkuje leki przeciwzakrzepowe, trochę je przedawkował i w związku z tym jego krew przestała krzepnąć. Skrwawiał się do klatki przez ostatnie 10 dni i przy okazji stracił też cały fibrynogen. W gratisie również nie dało mu się oznaczyć grupy krwi. Ponaglany do działań przez rzężenia dziadka postanowiłem wezwać kawalerię i zadzwoniłem do chirurga klatki piersiowej. Z radością okazało się, że akurat jest na dyżurze super doświadczony doktor. Z ulgą zreferowałem mu problem i już z mniejszym entuzjazmem wysłuchałem jego odpowiedzi. Pan doktor powiedział że przez 25 lat swojej pracy nie miał takiego przypadku i że życzy mi powodzenia w podjęciu decyzji. Your call, son. Założyłem rurkę, przy pierwszym zapełnieniu (2,3 litra) troszkę mi zaczęły drżeć rączki. Przy drugiej (4,2 litra) prawie się porzygałem ze strachu.
Rano przyszedł najstarszy i najbardziej doświadczony pan doktor posłuchał o mich wyczynach i powiedział tylko jedno zdanie - 'Dość odważnie.' Niestety brzmiało to raczej jak 'Bardzo głupio'.

sobota, 8 maja 2010

The Message

Babilon prevails. Partyzancka walka z NFZ przybiera rozne postacie. Panu ktoremu obiecano obciac noge, a ja zaproponowalem zeby sie wstrzymac koncza sie leki i nie mozna ich zamowic. Sabotuje system, wypisuje na inne nazwisko, prosze go tylko o wstrzymanie sie z wykupieniem bo jesli data realizacji bedzie sie pokrywala z jego pobytem w szpitalu bedzie chryja. Panu sie zapomina. Agenci Matrixa biora mnie na celownik.
Przychodzi zaplakana kobieta ze chory na AIDS obryzgal ja krwia a ona wlasnie zaszla w ciaze, a tamten nie chce sie zgodzic na badanie. Nielegalnie pobieram krew na badanie i mowie pani, ze robie to tylko zeby wiedziala i ze to nie moze stanowic zadnej podstawy prawnej do niej. Nastepnego dnia pani dzwoni i mowi ze wie ze tamten pan mial krew pobrana na badanie i ze ona zada udostepnienia oficjalnego wyniku bo ona poda go do sadu. Agent Smith patrzy na mnie jak glodny kot na mysz.
Przychodzi pani z rakiem sutka, z rozsiewem po calym ciele. Ze zlamana reka, cierpiaca. Reka do rekonstrukcyjnej protezy - czas oczekiwania 1,5 roku lub do smierci (smierc zazwyczaj nastepuje wczesniej). Robi mi sie jej zal i dzwonie do znajomego i nieoficjalnymi kanalami zalatwiam jej ze przyjma ja za tydzien. Pani wychodzi bez slowa i idzie zlozyc skarge na mnie do dyrektora ze musi czekac tydzien.
What is the message? Medium is the message.