wtorek, 24 marca 2009

Wiatr wywiewa

Dmuchawica z polnocy wywiala z nor i jam rozne stworzenia. Kilka z nich dotarlo na nasz SOR. Pan wchodzi (po scysji z ochroniarzem ktory nie chcial wpuscic go z wozkiem ze zlomem). Na standardowe pytania o to jak sie stalo kiedy i gdzie jak sie nazywa i prosbe o dokumenty odpowiada tak: No no no nie nie on on on zyzyzyz tak ta tak ta no zzy zzy zlom i on i on tata byby zzy nie nie no szy szy pal pal nie no no nie zzy w rytmie synkopowanym. Ploszy sie i chce uciec na widok strzykawki a pozniej w czasie szycia palca zasypia. Nie zapisujemy go nawet do ksiegi przyjec bo nikt nie jest w stanie zrozumiec jak sie nazywa. W kazdym razie kilo zlomu aluminiowego jest po 5 zlotych.
Pozniej dowoza chlopaka ze szpitala psychiatrycznego ktory pocial sobie rece. Wiatr wywiewa z niego nieustajaca logoree. 'Jestem z kosmicznego wiatru. Wy jestescie zwyklymi ludzmi, a ja jestem czyms wiecej.' 'Jestem Lordem Sith'. Do mnie mowi 'A ty jestes Jedi. Straszni z was frajerzy. I jeszcze mi zszywasz reke' (jak rozumiem w lustrzanej analogii i na troszke nizszym poziomie technologicznym niz w Imperium kontratakuje), po czym smieje sie szatanskim chichotem. W czasie znieczulenie zaczyna wyc zwierzecym rykiem. Mi sie dostaje od chujow. Pani doktor ktora chce go uspokoic od glupich cip. Pozniej kladzie sie spokojnie i pyta sie czy moglbym wlaczyc mu lampe operacyjna. Gdy ja zapalam mowi - 'WOW. WHOA. LOOOOO.' i poswieca sie kontemplacji swietlnych halo. 'Czy wy to widzicie' pyta. 'Widzimy ale tylko Ty potrafisz to naprawde docenic' odpowiadam.

czwartek, 19 marca 2009

zatrzymani

Jedna z rozrywek dostarczanych przez SOR jest badanie zatrzymanych. Przychodza panowie i panie w zolwikach z zakutym podejrzanym/a i nalezy na bardzo dlugim formularzu napisac ze pan/pani nie zejdzie im w celi. Istatnym elementem jest umieszczenie na tym formularzu duzymi drukowanymi literami ze nie widac sladow obrazen zewnetrznych (jesli ich nie widac), bo jesli sie o tym zapomni to czasem panie lub panowie w zolwikach moga wyladowac swoje frustracje na panu/pani zakutym i powiedziec ze tak juz bylo.
Przychodzi wiec pan oskarzony o powazne przestepstwo kradziezy 3 wedzonych udek kurczaka na sume 10,25 o cerze nieco ziemistej, wlosie rozwianym, aparycji wieziennej i kropeczkach licznych wytatuowanych. Badam, badam no i zeby zobaczyc czy mu lydki nie brzekna prosze zeby sciagnal kalesonki. A on sie splania piwonia, purpura ze wstydu raczej niz gniewu i cichutkim glosem mowi ze nie. No to panowie/panie w zolwikach groza uzyciem przymusu bezposredniego wiec pan sciaga kalesonki a tam kaligraficznym pismem na lydce widnieje - 'PEDALY GORA'.

czwartek, 12 marca 2009

Polityka tolerancji w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym

Widmo krazy nad szpitalem. Widmo nowego pracownika Szpitalnego Oddzialu Ratunkowego. Szepty, plotki z ust do ust przekazywana sroga wiesc, przerazajacy news. W SOR bedzie pracowal Murzyn! I pojawiaja sie watpliwosci - czy aby nie ludozerca. Czy sie myje? Czy nie czegos nie pobrudzi? Nie wiadomo wszak to Murzyn. Chodze i mowie ze choc nie znam doktora K to slyszalem ze jest w porzadku, ale patrzy sie na mnie podejrzliwie bo przeciez Murzyn to Murzyn. Nie katolik.
A przeciez to nie pierwszy Murzyn powiazany tematycznie z Oddzialem Ratunkowym. Nie tak dawno pracujace tam panie spytaly mnie czy bym nie skonsultowal Murzyna wlasnie. Zdziwilo mnie to bo personel SORu znany mi jest z niecheci do przyjmowania kogokolwiek, a ze ten nie mial ubezpieczenia to przeciez bylby to wystarczajacy powod do zatrzasniecia mu przed nosem drzwi i odeslania.
Tajemnica sie wyjasnila - czarnoskorego dzentelmana meczyly klykciny swedzace na penisie, a pielegniarki z jego wyjasnien po angielsku z wrodzona sobie bystroscia wychwycily slowo penis. Kiedy wiec go badalem pod pretekstem uzupelniania roznych pomniejszych brakow przez pokoj badan przemaszerowal caly personel SORu. Pozniej jeszcze kilka tygodni toczyly sie dyskusje - panie byly rozczarowane rozmiarem.

środa, 11 marca 2009

O tym jak chirurdzy kostni uwazani sa za specjalistow od leczenia mozgu

Nieustannie powraca temat nieszczesliwych pacjentow ktorzy po wypadku nic sobie nie polamia tylko skrwawia sie do mozgu. Po 40 godzinach dyzuru i 2 godzinach snu odebalem telefon z OIOM ze zwoza na nasz Oddział pacjentke z krwiakiem w mozgu - w bardzo dobrym stanie oczywiscie mowiaca chodzaca jedzaca luks malina nowka sztuka niesmigana. Poniewaz nie do konca wierze w takie historie poszedlem sobie z pania porozmawiac - bylo to nieco utrudnione bo GCS miala kolo 9 wiec pozostalo mi tylko postudiowac sobie jej papiery. Wynikalo z nich ze ostatni raz neurolog widzial pania 10 dni temu, tomografii tez raczej nie raczyl nikt jej zrobic. Wyrazilem swoje zdziwienie tym faktem wiec pan anestezjolog z grubym zlotym lancuszkiem na szyi sie naindyczyl i powiedzial ze to pan dyrektor (Dyrektor) bedzie decydowal i jak chce to moge pojsc z nim pogadac. Wiec sobie potuptalismy - pan Dyrektor (dyrektor) akuratnie operowal tak wiec ja z progu bo jako lekarz mlody i niedoswiadczony wierze w sterylnosc sali operacyjnej a pan anestezjolog ze srodka (bo jako lekarz ktory niejedno juz widzial bakterii nie widzial) odbylismy sobie krotka rozmowe w ktorej pan Dyrektor zapytal mnie kto ma procedure lepsza czyli pieniadze wieksze za taka pacjentke. Jako milujacy prawde powiedzialem ze nie wiem i zostalem zrugany jak pies. Dowiedzialem sie wiec ze to zapoznanie sie z biurokratycznymi procedurami, a nie jak mi sie zdawalo nauczenie sie nozologii diagnostyki i leczenia chorych jest priorytetem szkolenia specjalizacyjnego. W kazdym razie za kare za moje nieuctwo mam sobie ta pacjentke natychmiast wziac. Co tez uczynilem. Na oddziale w 48 godzinie dyzuru pracy pofatygowalem sie i posymulowalem rozne opcje na gruperze i wyszlo mi ze za taka pacjentke neurologia ma tych punktow 2.5 raza wiecej niz chirurgia urazowa. Z radoscia wiec podzielilem sie wiedza nowo nabyta z panem Dyrektorem ktory powiedzial ze to interesujace. Do pani wreszcie (lezacej juz na naszym oddziale jako najbardziej dostosowanym do jej potrzeb) dotarl w miedzyczasie neurolog i napisal ze pani jest bardzo chora neurologicznie (niedowlad i objawy ogniskowe) i ze w zwiazku z tym wymaga leczenia w Oddziale... Chirurgii Urazowej. Poprosilem wiec zeby jeden pan Ordynator zadzwonil do drugiego i ta sprawe wyjasnil. W miedzyczasie przyszedl syn pani i zaczal nas nieco naciskac ze jak na jego niemedyczny rozum mama wymaga leczenia w Odziale Neurologii. Koniec koncow po rozmowie na szczeblach pani zostala w naszym Oddziale. No i caly efekt tego jest taki ze chora pani O. ktora kojarzy mnie tylko z tego ze sie uzeram nad jej lozkiem na moj widok popada w stupor prezentuje absolutny brak kontaktu i niechetnie reaguje na bodzce bolowe. Pewnie sie obrazila bo jak mi powiedzial neurolog jest w doskonalym kontakcie i sie czepiam.

sobota, 7 marca 2009

Rozswietlic Babilon od srodka.

Wracajac wikusem do pana M., pani S. musze powiedziec ze pierwszy wrocil jednak do nas - jako inny czlowiek, ogolony (niestety z wasami), umyty w czystych ubraniach z wola leczenia i niepicia. A pani S. mimo wysilkow calej struktury szpitalnej po naszej ingerencji rusza sie lokiec. Io Pan!