środa, 3 czerwca 2009
Meteopatia
Janusz otworzyl drzwi od SOR i padl w progu w drgawkach. Usilowalismy mu pomoc ale nasze wysilki powtrzymywala tajemnicza pani ktora przyszla do nas wydobyc dowolny papier z pieczatka. - Prosze go nie podnosic on jest chory - krzyczala wymachujac skierowaniem na RTG ktory jak nas poinformowala jest dla niej wystarczajacym dowodem ze padla ofiara spisku motorniczych (przytrzasnela sobie reke w tramwaju). Mimo jej wysilkow podnieslismy Janusza. Tajemnicza epilepsja byla skutkiem 22 g 100% alkoholu krazacego w jego krwi. Po pewnym czasie Janusz sie ocknal i dosc trzezwo poprosil o cos do picia. Poniewaz rzucil w siostre kukbiem przyniesionej wody wrzeszczac ze on chce cos gazowanego to sie troche z nim posprzeczalem. Bezposrednie argumenty jednak przemowily mu do rozumu i opuscil nas kilka godzin pozniej mowiac ze jestem jego ulubionym doktorem i ze przyniesie mi kielbase (z zawodu bowiem byl masarzem). Noc swira dopiero sie jednak zaczela. Jaki powiew eteru wywiewa ich z norek tego nie wiem, ale wyczuwam w tym jakas podskorna prawidlowosc. Niektore pielegniarki twierdza jednak ze nie ma to nic wspolnego z czynnikami naturalnymi i ze raczej jest to efektem mojego osobistego talentu do przyciagania wariatow. Cos w tym jest. Wiekszosc moich przyjaciol jest w ten czy inny sposob pierdolnieta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz