poniedziałek, 24 sierpnia 2009

uparciuch

15 kwietnia wycielismy 15 kilogramowego guza. Jego byly wlasciciel zaprzeczyl wszystkim prognozom. Nie umarl w tydzien po zabiegu. Nie umarl po miesiacu kiedy wrocil i okazalo sie nie ma juz pluc. Odwiedzilem go wtedy po 2 dniach, lezal na innym oddziale, jadl po 4 kilo dziennie i gral w menadzera pilkarskiego. Stracil mowe ale pokazal mi na migi ze czeka na narodziny dziecka. Wracal jeszcze wiele razy i za kazdym razem mial umrzec, ale on jak mul czekal na urodziny dziecka. Urodzila mu sie corka. 7 dni temu. 3 dni temu przyszedl do szpitala i umarl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz