poniedziałek, 12 września 2011

Korona Bałtyku

Znacie moją antropologiczną pasję - kultura i cywilizacja szeroko rozumianych ludów bałtyjskich. Stali czytelnicy wiedzą o moich obserwacjach uczestniczących z udziałem Łotyszy, albo Finów. Teraz do kompletu dołączyłem Litwinkę, która przyjechała do naszego skromnego miasta na koncert japońskiego odpowiednika Marylin Mansona.
Na koncercie było głośno, a ona skakała do wesołej muzyki gitarowej od czego rozbolały ją plecy - podeszła więc do obsługi medycznej z prośbą o tabletkę. Jak już mówiłem było głośno w związku z czym obsługa zrozumiała, że prosi o karetkę i zgodnie z wyuczonymi odruchami rzuciła się na niewinną Litwinkę spowitą tylko w bardzo dużą ilość różowych wstążek, przywiązała ją pasami do deski urazowej (wiecie takiej pomarańczowej), założyła jej urazowe uszka, kołnierz szyjny i zabezpieczyła jej głowę tak, że nie była w stanie nie tylko się ruszyć, ale również mówić w związku z czym nie była w stanie nawiązać kontaktu z załogą wezwanej karetki, której została przekazana i która popędziła z nią na sygnale do szpitala. Domyślacie się którego. Tego oczywiście w którym pilnym telefonem zostaję wezwany w środku nocy do masowego wypadku - zarwana scena na koncercie albo inny wypadek masowy. Na dole spotykam wcześniej wspomnianą Litwinkę, którą odwijam z licznych taśm i zabezpieczeń i na końcu z różowych wstążeczek żeby po przebadaniu powiedzieć jej, że chyba nic jej się w czasie zarwania sceny nie stało. Litwinka odzyskuje mowę - jak sądzę do tej chwili była przekonana, że porwał ją ktoś przebrany za ratowników, żeby jej ukraść nerkę - i wyjaśnia mi całą sytuację. Mówię jej, że w takim razie najlepiej będzie jak sobie teraz cichutko stąd wyjdzie. Młoda fanka neo visual-kei tłumaczy mi że: a) nie wie gdzie jest; b) nie wie gdzie mieszka; c) nie ma telefonu; d) nie wie gdzie był koncert; e) nie ma żadnych dokumentów; f) nie ma żadnych pieniędzy.; g) wszystko wie jej koleżanka, która poszła na afterparty do nieznanego miejsca. G czy w związku z powyższym mogę jej jakoś pomóc. Wydaję z siebie cichy jęk mając przed oczami wizję licznych międzynarodowych połączeń, które będę musiał wykonać i rząd konsulów, których będę musiał zbudzić, ale na szczęście w tej samej sekundzie przychodzi jej 2 metrowa EBM/cosplay koleżanka na 20 centymetrowych koturnach z Hello Kitty wytatuowaną na grzbiecie obu stóp. W przeciwieństwie do swojej koleżanki jest ubrana tylko w czarne wstążki, ale wykazuje się rozsądkiem i refleksem, brakującym wszystkim agentom Babilonu po drodze . Odnajduje swoją przyjaciółkę i ratuje ją z rąk Molocha w mojej osobie. 23!

1 komentarz:

  1. Wygląda na to, że obsługa medyczna sama spożyła jakąś tabletkę ;-)

    OdpowiedzUsuń