czwartek, 14 października 2010

Wartość dodana

Hobbistycznie zajmuję się leczeniem ran gnijących, ropiejących, nie dających żadnej nadziei, nóg i rąk skazanych na odcięcie, zapoznanych i ekskomunikowanych. Cudownie leczą się ci pariasi zainfekowani za pomocą terapii próżniowej - polegającej na podłączeniu do rany pompy próżniowej. Metoda jest genialna w swojej prostocie i posiada tylko cztery wady - tu uwaga wchodzimy wprost do samej sali tronowej Babilonu:
1. babilonnfz uważa że pacjent musi być leczony nie mniej (moze byc więcej) niż 10 dni. Zgodnie z kabałą pierwszy dzień się nie liczy więc wychodzi 11. Czy potrzebuje, czy nie.
2. Wypozyczenie urzadzenia do takiej terapii kosztuje 400 pln dziennie.
3. Jeden opatrunek (do zmiany w zasadzie co 5 dni) kosztuje 300 pln
4. Ale firma sprzedaje je tylko w paczkach po 5.

Razem 5900. Dyrekcja patrzy wiec niechetnie na zropki nie tylko dlatego ze cuchna i sa nieestetyczni, ale tez kosztuja brudasy.

Dzisiaj wiec zniechecony kolejna odmowa zhakowalem rzeczywistosc i zbudowalem taki system sam za pomoca rurki do lewatywy, folii operacyjnej, sterylnej gąbki, pojemnika od ssaka, zestawu do drenażu opłucnowego, zaworu podciśnieniowego i zaworu do odciągu gazów. Chory co prawda nie moze z tym chodzic do ubikacji i sam musi sobie regulowac podcisnienie w ukladzie, ale system dziala, a ropa sie odsysa.
Najlepsze jest to, ze gdyby zobaczyl to pan ktory sprzedaje opatrunki i wynajmuje maszyne zlozylby doniesienie do prokuratora ze chce zabic pacjenta.

Hail Eris!

4 komentarze: