sobota, 13 lutego 2010

Zażalenie

Przyjąłem panią ze złamanym kręgosłupem. Pani była zaniedbana i pozbawiona opieki w związku z czym zaproponowałem że załatwię jej dom pomocy społecznej na co ona się zgodziła. Następnego dnia przyszedł śmierdzący staruszek i zaczął się awanturować, że on sobie życzy żeby p. P.J. wróciła do domu. Okazało się, że nie należy do jej rodziny - podobno dostawał jakieś pieniądze za to że przynosił jej węgiel. Poprosiłem go o opuszczenie oddziału. Następnego dnia do dyrekcji wpłynęło zażalenie następującej treści:

'Była przywieziona pogotowiem Ratunkowy samochodu do szpitala pierwszej pomocym ratowania życia po upadku była tak długo przeczymywana oraz do godziny 12 w nocy przyjęli na oddział pytałem się o jej stan zdrowia odpowieć była taka że nie pęknięcie kręgosłupa Pytałem się czy bym mug widzie klisze prześwietlenia nie bo jakieś komputerowe są i została na dalsze leczenie Codziennie ją odwiedzam poniedziałek w biurze lekarzy P.J. odpowieć była ze jes wyleczona jest do wypisania do domu Przyjechałem po nią odpowiedź ordynatora jest negatywna że nie wychodzi do domu bo ma być wywieziona sami nie wiedzą przez kogo kto wydaje skierowanie na wywuz P.J. ze szpitala jak można wypisowywać osobę bez mojej wiedzy to mnie niepokoi żeby nie było nielegalnej śmieci P.J. co tera się dzieje takie fakty śmierterne przy takich przewozach proszę Rengena który do wywozu [nieczytelne] boję się że traktuje że jest stara to niech umiera mast boleści brudną nik on nie żyje.'

Poszedłem pożegnać się z panią P.J. w poczuciu, że uratowałem ją z łap brudnego chciwego sąsiada. Jadąc już do domu opieki powiedziała mi: 'Niech się pan doktor nie denerwuje na Zbyszka. On tak do mnie przychodził wieczorami i patrzył się jak się rozbieram.'

I tak w krókiej chwili ze zbawcy staruszek zmieniłem się w niszczyciela miłości w jesieni życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz