sobota, 9 stycznia 2010

Spiski (w mojej glowie).

Przebudzilem sie dzis rano w doskonalym humorze. Po raz pierszy od 5 lat mija caly tydzien stycznia, a ja od poczatku roku nie widzialem trzpienia endoprotezy. To efekt tzw. negocjacji pomiedzy NFZ a swiadczeniobiorcami. Fundusz obnizyl ilosc pieniedzy placonych za zabieg wstawienia protezy czyniac je nieoplacalnymi. Negocjacje polegaly na tym ze jak komus sie nie podoba to moze oddac kontrakt. W zwiazu z tym przeszlismy na inne zabiegi co stanowi to dla mnie niejaka ulge. Zabiegi endoprotezoplastyki sa moim zdaniem nieco przereklamowane, ale trudno oprzec sie lobby ktorego roczny obrot siega 3 miliardow dolarow. Prawdopodobnie gdyby przekierowac na jeden rok ten strumien pieniedzy z odlewania protez na badania nad leczeniem zachowawczym choroy zwyrodnieniowej to wszyscy bysmy mieli bezpieczna pigulke, ktora ratowala by nasze stawy przed wymiana. No ale 3 miliardy dolarow to suma dla ktorej warto zabic wiec nie podaje swojego numeru telefonu. Jak to ladnie zauwazyl Deepak Chopra w tej chwili na Ziemi prawdopodobnie zyje wiecej osob zarabiajacych na badaniu nowotworow niz z ich powodu umiera.
A co do lobby to jednak NFZ sie wycofal ze swoich postanowien i znow mozemy wbijac protezy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz