niedziela, 7 czerwca 2009

Poranny teatrzyk

Godzina 0445 dzwoni pielegniarka z SOR. Czeka jakas pani pobita 3 dni temu. Siostra pyta czy ze wzgledu na dosc nietypowa pore i fakt ze pani czekala 3 dni to nie moglaby poczekac jeszcze do rana. Ja odpowiadam ze odsetek swirow ktorzy przyszliby za 15 piata rano bo nic im nie jest jest niewielki. Ide do pani. Pani ma siwy was.
JA: (przebadawszy nie znajdujac nic) Cos pani dolega?
PANI: Absolutnie nic.
JA: To co pania do nas sprowadza.
PANI: Ktos mi powiedzial zebym przyszla (przewraca oczami)
JA: (wyczuwam powazna sprawe w powietrzu i draze) Lekarz pani powiedzial?
PANI: Nie (przewraca oczami)
JA: Sasiad?
PANI: Nie.
JA: No to kto pani powiedzial?
PANI: Bog mi powiedzial. W kosciele mi powiedzial.

2 komentarze:

  1. A nie diagnozował przy okazji?

    OdpowiedzUsuń
  2. odkąd mi ją opowiedziałeś w drodze do Szczawna to moja ukochana historia!

    OdpowiedzUsuń