3:23. Budzę się z niespokojnej drzemki. Śnią mi się sponiewierane zwłoki ofiary wypadku, które trzymają mnie w stalowym uścisku, gdy próbuję je płaczliwie badać(?). Idę skonfudowany do sali przejściowej (odpowiednika dantejskiego piekła), która tymczasem się zapełniła, nowymi nieznanymi mi mieszkańcami. Mężczyzna z rozpłatanym czołem tarza się w kałuży wymiocin, twarz ma w tatuażu własnej zaschniętej krwi, skrzepnięta maska pęka, gdy wykrzywia twarz krzycząc - 'tak się bawi, tak się bawi...' ale kto nie wiem, bo urywa i rozgląda się wzrokiem kapitana Willarda wyruszającego na ostatnią misję. Znaleziony w zdemolowanym hotelowym pokoju czołgał się po dywanie stuzłotówek i okruchów butelek soplicy. Teraz zamilkł bo jego okrzyki zagłuszać zaczęła zdemenciała zostawiona na pastwę losu dziewięćdziesięcioletnia babuleńka, zdolna powtarzać już tylko narastającym jak rozszalałe tropikalne cykady głosem:
Zawitaj Pani świata, niebieska Królowa,
Witaj, Panno nad panny, gwiazdo porankowa!
Zawitaj, pełna łaski, prześliczna światłości,
Pani, na pomoc świata śpiesz się, zbaw nas z złości!
Ciebie Monarcha wieczny od wieków swojemu,
Za Matkę obrał Słowu Jednorodzonemu;
Przez które ziemi okrąg i nieba ogniste,
I powietrze i wody stworzył przeźroczyste,
Ciebie, Oblubienicę przyozdobił sobie,
Bo przestępstwo Adama nie ma prawa w Tobie.
na przemian z nieartykułowanym rzężeniem
Zalega cisza bo staruszce braknie tchu i wtedy rozlega się donośny kaszel leżącego pod ścianą gruźlika:
"Khy Khy Kurwa khy khy khy cicho khy kurwy khy"
I we wtórze tego kaszlu podchodzę do pana, do którego mnie obudzono, który rzyga krwią i któremu muszę na tę okazję włożyć palec w pupę. Pan opuszcza spodnie, a znad jego odbytu spogląda na mnie prosto z opowiadań Bataille'a wydrapane długopisowym tatuażem oko, więzienną sztuką wydziarane tak filuternie, że zdaje się do mnie mrugać zalotnie zanosząc się chichotem nad nocnymi hałasami.
Zawitaj Pani świata, niebieska Królowa,
Witaj, Panno nad panny, gwiazdo porankowa!
Zawitaj, pełna łaski, prześliczna światłości,
Pani, na pomoc świata śpiesz się, zbaw nas z złości!
Ciebie Monarcha wieczny od wieków swojemu,
Za Matkę obrał Słowu Jednorodzonemu;
Przez które ziemi okrąg i nieba ogniste,
I powietrze i wody stworzył przeźroczyste,
Ciebie, Oblubienicę przyozdobił sobie,
Bo przestępstwo Adama nie ma prawa w Tobie.
na przemian z nieartykułowanym rzężeniem
Zalega cisza bo staruszce braknie tchu i wtedy rozlega się donośny kaszel leżącego pod ścianą gruźlika:
"Khy Khy Kurwa khy khy khy cicho khy kurwy khy"
I we wtórze tego kaszlu podchodzę do pana, do którego mnie obudzono, który rzyga krwią i któremu muszę na tę okazję włożyć palec w pupę. Pan opuszcza spodnie, a znad jego odbytu spogląda na mnie prosto z opowiadań Bataille'a wydrapane długopisowym tatuażem oko, więzienną sztuką wydziarane tak filuternie, że zdaje się do mnie mrugać zalotnie zanosząc się chichotem nad nocnymi hałasami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz