środa, 22 października 2014

Wykluczam

Zaczyna się to tak. Ktoś podchodzi z kartą w ręce i mówi: "A ten słuchaj od 2 miesięcy z tym chodzi. A teraz przyszedł o 1 w nocy, żeby coś z tym zrobić." Więc zmieniasz zieloną kreskę (do zaopatrzenia w przeciągu 12 h) na niebieską (do zaopatrzenia w wolnej chwili, której przecież na SOR nie ma nigdy).
Chodzisz później po korytarzu i wiesz który to jest bo od niego najbardziej śmierdzi, bo jest bezdomny, bo się poci, czekasz czekasz a on nie chce odejść. Ktoś mówi, że przecież on sobie na zmianę opatrunku tu przyszedł a z tym starym chodzi już od dwóch miesięcy co jeszcze cię bardziej oburza i mijasz go patrząc na niego z coraz większą pogardą
Wreszcie ktoś mówi, że on nie pójdzie, a śmierdzi na korytarzu i żeby go już wypierdolić.
Pytasz go więc czego tu chce i okazuje się, że nie od dwóch miesięcy tylko od dwóch tygodni. Że nie przyszedł zmienić opatrunku bo opatrunek zmienia codziennie, tylko przyszedł bo mimo tego że się stara, że chodzi do sióstr z nogi leci żywa krew, że się boi.
Odwijasz foliowe torebki, odwijasz brudne onuce, wszystko jest mokre bo on ma tylko jedną parę butów i zawinięta w bandaże noga się tam nie mieści, chodzi więc po mieście a bandaże nasiąkają wodą noga się maceruje i gdy to odwijasz w środku jest dzikie mięso, zgnilizna ropa.
On tej nogi nie czuje, bo 12 lat temu kiedy był jeszcze królem życia spadł z rusztowania w Stanach i wszystkie pieniądze wydał na operację kręgosłupa i od tamtego czasu ma już tylko tyle siły żeby podążać w dół, żeby stracić wszystkie pieniądze, całą rodzinę, dom, wszystko po kolei. Wszystko mu się udaje stracić, a przecież ma dopiero 36 lat.
Wiesz, że trzeba mu tą nogę uciąć i dzwonisz po kolegów z oddziału, a oni umywają ręce. I z następnego też. Na trzeci nie dzwonisz bo wiesz, że też umyją.
Nie masz siły, żeby się o niego bić. A tej siły nie dodaje ci świadomość, że on nie ma żadnej siły, że już jest wykluczony, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się pogodzić z tym, że go stąd wyrzucają i się do tego dołączyć. Wykluczasz go ze swojej głowy, wykluczasz wypisujesz bo za nim jest już długa kolejka następnych, a noc się jeszcze nie skończyła.
Patrzysz jak wychodzi i dochodzi do ciebie, ze to nie musiało być rusztowanie, tylko wypadek samochodowy. I to nie musiał być on, tylko ty.
I budzisz się rano i pojawia się pomysł jak mu pomóc. Ale jego już nie ma. Nigdy go już nie znajdziesz. Co wykluczyłeś pozostanie wykluczone. A to że ty jesteś po tej stronie i to ty możesz wykluczać jest czystym przypadkiem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz