Babilon prevails. Partyzancka walka z NFZ przybiera rozne postacie. Panu ktoremu obiecano obciac noge, a ja zaproponowalem zeby sie wstrzymac koncza sie leki i nie mozna ich zamowic. Sabotuje system, wypisuje na inne nazwisko, prosze go tylko o wstrzymanie sie z wykupieniem bo jesli data realizacji bedzie sie pokrywala z jego pobytem w szpitalu bedzie chryja. Panu sie zapomina. Agenci Matrixa biora mnie na celownik.
Przychodzi zaplakana kobieta ze chory na AIDS obryzgal ja krwia a ona wlasnie zaszla w ciaze, a tamten nie chce sie zgodzic na badanie. Nielegalnie pobieram krew na badanie i mowie pani, ze robie to tylko zeby wiedziala i ze to nie moze stanowic zadnej podstawy prawnej do niej. Nastepnego dnia pani dzwoni i mowi ze wie ze tamten pan mial krew pobrana na badanie i ze ona zada udostepnienia oficjalnego wyniku bo ona poda go do sadu. Agent Smith patrzy na mnie jak glodny kot na mysz.
Przychodzi pani z rakiem sutka, z rozsiewem po calym ciele. Ze zlamana reka, cierpiaca. Reka do rekonstrukcyjnej protezy - czas oczekiwania 1,5 roku lub do smierci (smierc zazwyczaj nastepuje wczesniej). Robi mi sie jej zal i dzwonie do znajomego i nieoficjalnymi kanalami zalatwiam jej ze przyjma ja za tydzien. Pani wychodzi bez slowa i idzie zlozyc skarge na mnie do dyrektora ze musi czekac tydzien.
What is the message? Medium is the message.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz