Lekarze jako osobowości cyniczne, jednostki zniszczone moralnie i emocjonalnie lubią wyżyć swoją frustrację w figlach wykrecanych pacjentom.
1. Dr P. schodzi na SOR i widzi mnie badającego pacjenta. Narzuca na siebie brudny fartuch z kotłowni i już od progu woła.
'No tu się chowasz Stefan. Wiedziałem, że się pewnie znowu przebrałeś za dochtora. Chodźże zostaw panią. Węgiel mamy do przerzucenia.
2. Godzina 0330. Rozhiteryzowana dziewczynka z krwawiącym palcem.
Dziewczynka próbuje nawiązać kontakt z otoczeniem. Pyta stojącą obok ratowniczkę - A Pani tu długo pracuje? Ta odpowiada - Ja tu nie pracuję. Dopiero się uczę, przychodze tu na praktyki. Aha - pacjentka na chwilę milknie po czym zwraca się do stojącego obok sanitariusza. A Pan? Ja tu jestem na szkoleniu z Urzędu Pracy. Aha - milknie. Nagle w jej glowie lęgnie sie przerażająca myśl i zwraca się do mnie - Ale przynajmniej Pan jest lekarzem? Eee, nie odpowiadam. Lekarze nie schodzą na SOR po północy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Biedne dziecko...
OdpowiedzUsuń