Zatrzymany - nie bezdomny, ale raczej z tych zaniedbanych. Policja go przywiozła bo chciała zatrzymać go z powodu pomniejszego przewinienia, a smród gnijącego mięsa był dość oczywisty. Przywieźli go więc do nas, żebyśmy zlokalizowali źródło niecodziennego zapachu. Panu zgniły dwa palce u stóp - ale nie to było jego głównym problemem.
- Bo wie Pan, ja mam trochę pieniędzy ze sobą - szepnął po cichu
- To trzeba przekazać policjantom w depozyt
- A Pan poświadczy
- Poświadczę - oświadczyłem wspaniałomyślnie
- Bo ja mam 250
- Panowie - mówię do policjantów - Pan byy chciał oddać 250 złotych w depozyt
- Nie, nie - krzyczy Pan - dwieście piećdziesiąt tysięcy - mówi i wyjmuje dwa zafoliowane worki banknotów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O kurde! A gdzie ten pan się później udał? Bo ja szukam sponsora na mieszkanie własnościowe! (a u bezdomnych mam, nie wiedzieć czemu, szalone powodzenie :D)
OdpowiedzUsuń