O godzinie 0232 najbardziej doświadczona z naszych pielęgniarek słyszy walenie do drzwi. Do środka wpada wzburzony młody mężczyzna
- Miałem zatrzymanie krążenia - dyszy bo do szpitala biegł
Nasza pielęgniarka wie, że to mało prawdopodobne by ktoś po NZK do szpitala przyszedł a tym bardziej przybiegł, ale zachowuje te uwagi dla siebie.
Ocenia wstępnie, że pan nie jest w stanie zagrożenia życia, więc zanim zbudzi doktora postanawia pobrać mu podstawowe badania, zrobić i ocenić EKG.
Wszystko jest w normie, ma się pojawić jakiś wynik, idzie spać i przekazuje sprawę zmienniczce.
Doktor się budzi, sennym okiem rzuca na wyniki i na EKG i pisze mu szkic karty wypisowej - obserwacja w kierunku niedokrwienia mięśnia sercowego negatywna.
Idzie następnie do pacjenta żeby zebrać wywiad, a chory na jego widok zrywa się energicznie z łóżka, ściąga spodnie i majtki wywala na zewnątrz to co wedle prób towarzystwa anatomicznego z lat 60 miało się nazywać stojanem (co z kolei zasłużyło na krótki wierszyk młodszych członków towarzystwa: 'przykro byłoby nam wielce gdyby trza go zwać wisielcem'). Pokrótce mówiąc wyjmuje penisa i machając nim w kierunku doktora krzyczy.
- O tu mi się zrobiło zatrzymanie krążenia. Tu miałem sine.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz