czwartek, 23 maja 2013

Nie pierwszy raz zrobił się kwas.

Leczę teraz okazjonalnie różne powikłania urazów. Między innymi zabijające paraglegików odleżyny. Paraplegicy są inni od wszystkich znanych mi chorych - a inność ich chyba polega na tym, że nic prócz paraliżu ich zazwyczaj nie łączy.
No może, oprócz spastyki czyli utrzymujących się, niekontrolowalnych skurczy mięśni.

- A ja mam na to sposób powiedziała mi jedna z nich. No wiem pan doktor. Ciasteczka.
- Takie ciasteczka? - zapytałem
- Właśnie takie

Następnego dnia spotkałem się z innym moim sparaliżowanych znajomkiem i natychmiast nie omieszkałem sprzedać mu bhangowego patentu.

- Muszę spróbować- wykrzyknął radośnie hospitalizowany właśnie pan T.

Następnego dnia na porannej odprawie do dyżurki wpadła wstrząśnięta internistka.

- Wasz pacjent pali blanty przed szpitalem - oznajmiła

- Ale z zalecenia lekarza -musiałem odpowiedzieć

Swoją drogą skąd wiedziała, że to blanty?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz